5 najczęściej powtarzanych mitów o samochodach elektrycznych – jaka jest prawda?
Samochody elektryczne to coraz bardziej powszechny widok. Są one z nami od kilkunastu lat, a po polskich drogach na koniec 2023 roku jeździło prawie 60 tysięcy samochodów na prąd! Jednak mimo to, wciąż powtarzane jest wiele mitów na temat elektromobilności. W tym artykule rozprawiliśmy się z kilkoma z nich.
Samochody elektryczne to coraz bardziej powszechny widok. Są one z nami od kilkunastu lat, a po polskich drogach na koniec 2023 roku jeździło prawie 60 tysięcy samochodów na prąd! Jednak mimo to, wciąż powtarzane jest wiele mitów na temat elektromobilności. Poniżej rozprawiliśmy się z kilkoma z nich.
Mit 1: samochody elektryczne mają za mały zasięg
Jednym z najczęściej powtarzanych mitów jest obawa, że zasięg elektryków nie pozwala na ich wygodne codzienne użytkowanie. Ten zarzut był zasadny w przeszłości – pierwsze modele samochodów elektrycznych faktycznie nie zachwycały zasięgiem, jednak wiele się w tej kwestii zmieniło.
Obecnie na rynku bez problemu znajdziemy modele aut, które pozwolą nam przejechać do 600 kilometrów. Popularne samochody, takie jak Tesla Model 3, czy Hyundai Kona Electric oferują zasięg na poziomie 400-500 kilometrów. Te liczby mogą nie robić wrażenia, jeśli porównamy je z zasięgiem samochodu z silnikiem diesla, jednak ciężko uznać, że 400 kilometrów nie wystarczy nam do codziennego użytku.
Większość kierowców pokonuje dziennie ok. 50 kilometrów. To oznacza, że obecny zasięg elektryków pozwala na jazdę bez ładowania przez cały tydzień. Oczywiście sytuacja wygląda inaczej, jeżeli planujemy codzienne długie trasy naszym autem – ale to wyjątkowe, pojedyncze przypadki.
Mit 2: ładowania samochodu elektrycznego trwa bardzo długo
Kolejny mit dotyczy czasu ładowania. To prawda, że trwa ono dłużej niż zatankowanie samochodu paliwem, jednak nie jest to tak duża różnica, jak mogłoby się wydawać.
Ta kwestia jest dosyć skomplikowana dlatego, że czas ładowania może skrajnie różnić się w zależności od mocy stacji ładowania i modelu samochodu, który użytkujemy. W praktyce ładowania auta z domowego gniazdka może trwać kilkadziesiąt godzin, na wolnej stacji AC od 3 do 5 godzin, a na szybkiej stacji DC kilkanaście minut.
Te skrajne różnice wynikają przede wszystkim z mocy ładowania, jaką możemy uzyskać. Domowe gniazdko może dostarczyć nam ok. 3 kW mocy, podczas gdy najszybsze stacje ładowania zlokalizowane przy autostradach osiągają moce nawet 350 kW. Trzeba jednak pamiętać, że moc stacji to tylko jeden czynnik wpływający na prędkość ładowania. Kolejnym, równie ważnym jest to, ile mocy może przyjąć nasz samochód. Warto wziąć to pod uwagę przy wyborze modelu auta, szczególnie jeżeli planujemy długie trasy i korzystanie z najszybszych stacji.
Podsumowując, auto elektryczne możemy naładować w swoim garażu w kilkadziesiąt godzin, jednak jeśli zależy nam na czasie, szybka stacja ładowania pozwoli kontynuować podróż już po kilkunastu minutach. Czy to znacznie dłużej, niż tankowanie paliwa? Nie, mit obalony!
Mit 3: w Polsce brakuje infrastruktury do ładowania
Odpowiedź na ten często powtarzany argument nie jest taka łatwa. Infrastruktura do ładowania rozwija się bardzo dynamicznie, liczba stacji ciągle rośnie. Zwiększa się też ich moc i podróże autem elektrycznym po niektórych częściach Polski są już naprawdę bezproblemowe.
No właśnie – po niektórych częściach. Niestety na mapie naszego kraju wciąż pojawiają się białe plamy, jeżeli chodzi o infrastrukturę do ładowania. Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka: długi czas oczekiwania na przyłączenia do sieci, mała liczba aut elektrycznych w danym miejscu, co zniechęca firmy do inwestycji w stacje oraz problem ze znalezieniem dobrych miejsc na postawienie stacji.
Dobrą wiadomością jest natomiast fakt, że wiele firm aktywnie działa, żeby poprawić stan polskiej infrastruktury. Jedną z takich firm jest Pevna Energy, która dzierżawi parkingi w całej Polsce i buduje na nich własną infrastrukturę do ładowania pojazdów. Jeżeli jesteś właścicielem parkingu, gdzie mogłaby stanąć taka stacja, możesz zgłosić się poprzez ten formularz i przyczynić się do rozwoju elektromobilności!
Więc czy w Polsce brakuje infrastruktury? Za kilka lat, ten mit będzie bardzo prosty do obalenia. Na ten moment jednak musimy przyznać, że nie jest idealnie.
Mit 4: nie da się przeprowadzić recyklingu baterii
Część osób wciąż uważa, że po kilku latach napędzania samochodu elektrycznego, bateria nadaje się jedynie do wyrzucenia. W rzeczywistości, recykling baterii jest możliwy i stale się rozwija, a nowoczesne technologie pozwalają na odzyskanie wielu cennych materiałów, co czyni cały proces bardziej zrównoważonym.
Obecnie wiele firm i ośrodków badawczych inwestuje w badania i procesy, które pozwalają na odzyskiwanie takich surowców jak lit, kobalt, nikiel, a także miedź i aluminium. Materiały te mogą być ponownie wykorzystane do produkcji nowych baterii, co zmniejsza zapotrzebowanie na wydobycie pierwotnych surowców. Nowe regulacje prawne oraz zwiększone zapotrzebowanie na produkcję akumulatorów sprawiają, że producenci samochodów skupiają się na optymalizacji procesów recyklingu tak, aby był on jak najbardziej skuteczny i opłacalny.
Dodatkowo trzeba zaznaczyć, że akumulatory wymontowane z samochodów elektrycznych nie są od razu poddawane recyklingowi. Zwykle mają one wystarczające pojemność, żeby mogły być wykorzystane przez kolejne kilkanaście lat jako domowe lub przemysłowe magazyny energii. Dopiero po takim “drugim życiu” są poddawane coraz doskonalszemu procesowi recyklingu.
Mit 5: samochody elektryczne się palą
Pożary aut elektrycznych to temat, który regularnie pojawia się w mediach. Nic więc dziwnego, że powstało powszechne przekonanie, że “elektryki się palą”.
W rzeczywistości skala problemu jest znacznie mniejsza, niż może się wydawać. Samochody elektryczne są zaprojektowane i testowane zgodnie z rygorystycznymi standardami bezpieczeństwa, a producenci pojazdów stosują zaawansowane systemy zarządzania baterią, które monitorują temperaturę, napięcie i inne parametry, aby zapobiec przegrzewaniu i zminimalizować ryzyko pożaru.
W rzeczywistości, w przeliczeniu na milion przejechanych kilometrów, pojazdy elektryczne wykazują niższy wskaźnik pożarów w porównaniu do samochodów spalinowych, w których pożary mogą być spowodowane wyciekami paliwa czy awariami układu wydechowego.
To prawda, że gaszenie aut elektrycznych wymaga innych procedur, niż w przypadku samochodów spalinowych, jednak producenci samochodów prowadzą szkolenia dla strażaków i innych służb, aby odpowiednio reagować w razie ewentualnych awarii.
Obawy związane z bezpieczeństwem samochodów elektrycznych są często wynikiem nagłośnionych incydentów, które, choć rzadkie, zyskują dużą uwagę medialną. Jednak rzeczywiste dane wskazują, że ryzyko pożarów EV nie jest wyższe, niż w przypadku samochodów spalinowych, a do tego producenci wciąż pracują nad tym, żeby było ono jeszcze niższe.